Nowy przedmiot „edukacja zdrowotna”, który ma wejść do szkół, budzi ogromne kontrowersje. Głos w tej sprawie zabrał prof. Bogdan Chazan, ceniony ginekolog-położnik z Katolickiego Stowarzyszenia Lekarzy Polskich. W rozmowie z „Naszym Dziennikiem” ekspert bezlitośnie punktuje ideologiczne założenia programu, ostrzegając, że jego celem nie jest dobro młodzieży, lecz rewolucja światopoglądowa.
Skrót artykułu
- Prof. Bogdan Chazan ocenia, że program edukacji zdrowotnej jest silnie zideologizowany i używa „nowomowy”.
- Według niego macierzyństwo jest przedstawiane negatywnie, a dziecko traktowane jako „obciążenie”.
- Program marginalizuje tradycyjną rodzinę, ignoruje prawa rodziców i uczy dzieci „asertywności” wobec nich, co profesor nazywa komunizmem.
- Zamiast o miłości i przyjaźni, program mówi o „satysfakcjonującej relacji”, promując swobodne zachowania seksualne i odczłowieczone podejście do intymności.
Ideologiczny program pachnący komunizmem
Profesor Chazan od samego początku zwraca uwagę na język i priorytety nowego przedmiotu. – Program tego przedmiotu bije po oczach swoim ideologicznym podejściem, nowomową charakterystyczną dla słusznie minionych czasów – przekonuje.
Jego zdaniem największym problemem jest marginalizacja rodziny. – W opisie edukacji zdrowotnej słowo „rodzina” pada bardzo rzadko, jakby dla jego twórców była ona nieistotna w wychowaniu młodego pokolenia – zaznaczył. Co więcej, w podstawie programowej wymienia się różne „modele rodzin”, traktując je wszystkie jako równorzędne, co, zdaniem profesora, jest sprzeczne z Konstytucją RP.
Uderzenie w prawa rodziców
Ekspert alarmuje, że program wprost podważa fundamentalną rolę rodziców w wychowaniu. – W programie napisano, że uczeń zna prawa dziecka i obowiązki rodziców, ale już nie wspomina się tam ani słowem o prawach rodziców, jakby nie istniały czy miały być dla ucznia nieistotne – wyjaśnia.
Szczególnie niepokojący jest fragment, w którym szkoła ma uczyć młodzież, jak rozpoznawać manipulacje w środowisku rodzinnym i asertywnie na nie reagować. – Nie akceptuje się zasady, że za wychowanie dzieci i młodzieży odpowiedzialni są przede wszystkim rodzice. (…) To pachnie komunizmem – argumentuje prof. Chazan, wskazując na próbę odcięcia dzieci od autorytetu rodziny.
Produkcja odczłowieczonych robotów?
Profesor zwraca również uwagę na to, jak program podchodzi do sfery uczuć i relacji międzyludzkich. W podstawie programowej nie istnieją takie słowa jak „przyjaźń” czy „miłość”. Zamiast tego pojawia się chłodne, techniczne określenie „satysfakcjonująca relacja”.
Zdaniem ginekologa, celem jest promocja swobodnych zachowań seksualnych, pozbawionych głębszego kontekstu. – Uczeń ma otrzymać wiedzę o współżyciu i wykorzystać ją tak, jak zechce. Duża część treści programu sprawia wrażenie, jakby celem jego autorów nie było wychowanie dzieci we wrażliwym i w pięknym obszarze ludzkiej seksualności, ale produkcja odczłowieczonych robotów, dla których intymne relacje to jedynie aktywność seksualna – konkluduje prof. Chazan.