Miarka się przebrała. Funkcjonariusze Służby Więziennej, trzeciej co do wielkości formacji mundurowej w Polsce, wznawiają protest. Powód? Arogancja i bezczelne złamanie umowy przez rząd Donalda Tuska. W tle pojawiają się nie tylko pieniądze, ale i niepokojące próby podporządkowania służby resortowi siłowemu, co przywodzi na myśl najgorsze skojarzenia z czasów stalinowskich. To kolejny dowód na to, jak obecna władza traktuje ludzi w mundurach.
„Lekceważący stosunek do trzeciej co do wielkości uzbrojonej formacji mundurowej” – te słowa, niczym echo, wracają po kilku miesiącach. W maju więziennicy w liście do premiera ostrzegali, że ich cierpliwość się kończy. Dziś te słowa zamieniają się w czyn. Rząd Donalda Tuska pokazał, że umowy podpisane z ludźmi, którzy na co dzień pilnują najgroźniejszych przestępców, nie są dla niego warte papieru, na którym je spisano.
Kpina z munduru. Rząd Tuska łamie porozumienie
Pamiętacie państwo marzec tego roku? Minister sprawiedliwości Adam Bodnar i dyrektor Służby Więziennej z dumą ogłaszali podpisanie porozumienia ze związkowcami. Obiecano wtedy m.in. nowy dodatek mieszkaniowy i realizację postulatów dotyczących modernizacji i równego traktowania. – Wszystko było na dobrej drodze – mówią dziś z goryczą funkcjonariusze.
Ale co się stało? – Sęk w tym, że Adam Bodnar został odwołany, Pecka podał się do dymisji, a niestety rządzi nadal Tusk – mówią wprost. Porozumienie zostało w brutalny sposób złamane. Rząd nie przyjął obiecanych przepisów, a funkcjonariusze zostali z niczym. Dlatego protest zostaje odwieszony. To nie jest prośba, to jest krzyk rozpaczy i wściekłości.
„Gdzie jest minister Ejchart?”. Chaos i arogancja władzy
Funkcjonariusze nie zostawiają suchej nitki na wiceminister Marii Ejchart, która nadzoruje więziennictwo. – Gdzie jest teraz Ejchart? Minister lubi przypisywać sobie wyłącznie zasługi kosztem naszej ciężkiej pracy z przestępcami. Znika, jak jest problem – mówią.
Jakby tego było mało, kluczowe decyzje dotyczące Służby Więziennej zapadają teraz… w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji, za plecami funkcjonariuszy i bez udziału ich przedstawicieli. To jawna kpina i dowód na chaos panujący w państwie. „Służba Więzienna nie podlega MSWiA i nie tam powinny zapadać decyzje dotyczące naszej formacji” – grzmią związkowcy.
Powrót do metod z czasów UB? Historyczne ostrzeżenie
To przesuwanie kompetencji do resortu siłowego budzi najgorsze skojarzenia. Warto pamiętać, że w ponad 100-letniej historii polskiego więziennictwa był mroczny okres, gdy formacja podlegała Ministerstwu Bezpieczeństwa Publicznego. Był to czas stalinowskiego terroru, represji i łamania praworządności. Dopiero przejście pod skrzydła Ministerstwa Sprawiedliwości w 1956 roku rozpoczęło powolny proces cywilizowania tej służby.
Czy dziś, pod rządami Donalda Tuska, jesteśmy świadkami próby powrotu do tamtych ponurych czasów, gdzie służba odpowiedzialna za wykonywanie wyroków sądów ma być znowu pod butem resortu siłowego?
Na razie na protest więzienników nie ma żadnej reakcji. Rządzący udają, że problemu nie ma. Ale funkcjonariusze zapowiedzieli, że tym razem „dadzą się zauważyć w sposób stanowczy i zdecydowany”. Pytanie, czy rząd Tuska znajdzie pieniądze i wolę, by potraktować ich z należytym szacunkiem, czy też dalej będzie igrał z bezpieczeństwem Polaków, upokarzając tych, którzy stoją na jego straży.