Wobec narastających prowokacji ze strony Rosji, poseł Marek Jakubiak wzywa polskie władze do porzucenia biernej postawy i przyjęcia strategii twardej odpowiedzi. Jego zdaniem tylko demonstracja siły jest w stanie powstrzymać agresywne działania Kremla. „Jak dziecko za bardzo fika, to trzeba przylać i tyle” – stwierdził bez ogródek polityk Wolnych Republikanów.
Skrót artykułu
- Poseł Marek Jakubiak ocenia, że zagrożenie wojną jest „ponadnormatywne”, a Rosja celowo prowokuje, testując granice Zachodu.
- Polityk nazywa rosyjskie działania „kozaczeniem” i przypomina, że Kreml ustępuje tylko przed siłą, jak w przypadku Turcji.
- Wzywa do zdecydowanej reakcji na naruszenia polskiej przestrzeni, sugerując, że zestrzelenie jednego prowokującego samolotu zakończy problem.
- W tle tej diagnozy jest krytyka stanu polskiej armii, która, zdaniem posła, nie jest w pełni gotowa do odparcia agresji.
„Z Rosjanami tak się rozmawia”
W ocenie Marka Jakubiaka, bierność wobec coraz bardziej zuchwałych działań Rosji jest błędem, który tylko rozzuchwala Kreml. Jego zdaniem zagrożenie ze Wschodu jest realne i wymaga porzucenia dyplomatycznych frazesów na rzecz konkretnych działań.
– Zagrożenie wojną jest ponadnormatywne. Rosja prowokuje. Ja to nazywam kozaczeniem – stwierdził Jakubiak. Jak tłumaczył, jest to specyficzny, słowiański zwyczaj „machania szabelką” i testowania przeciwnika. – Rosjanie lubią na ostrzu noża chodzić. Tylko tyle, że jak Turcja to kozaczenie przerwała jednym strzałem pewnym w samolot, to proszę państwa, się skończyło kozaczenie – przypomniał.
Jego recepta dla Polski jest jednoznaczna. Zamiast not protestacyjnych, potrzebna jest demonstracja siły. – My to kozaczenie powinniśmy po prostu… jak dziecko za bardzo fika, to trzeba przylać i tyle. Więc tutaj to samo, powinniśmy zestrzelić jeden samolot, skończy się kozaczenie i już. Z Rosjanami tak się rozmawia – podsumował.
Słabość państwa zachęca do agresji
Poseł podkreślił, że twarda postawa wobec Rosji musi iść w parze z pilną i gruntowną reformą polskiej armii. Jego zdaniem obecny chaos organizacyjny i braki w systemie rezerw osłabiają naszą pozycję i mogą być postrzegane przez Kreml jako oznaka słabości, zachęcająca do dalszych prowokacji.
– Polska nie jest gotowa do wojny. Polska się szykuje na wojnę, natomiast jeszcze nie jest gotowa – ostrzegł. Skrytykował m.in. absurdalny system dowodzenia, marnotrawienie potencjału wyspecjalizowanych żołnierzy na granicy oraz brak systemu rezerw po likwidacji poboru. – Wojnę wygrywa rezerwa. A my rezerwy nie mamy, bo Tusk zawiesił zasadniczą służbę wojskową – alarmował.