Decyzja ministra rolnictwa i rozwoju wsi Stefana Krajewskiego o wstrzymaniu przetargów na Ośrodki Produkcji Rolniczej (OPR) wywołała burzę w branży. Zarówno rolnicy, jak i przedsiębiorcy ostrzegają przed falą zwolnień, upadkiem wyspecjalizowanych gospodarstw i poważnymi stratami dla całej gospodarki. Obawy o przyszłość doprowadziły do protestów przed siedzibą resortu.
Skrót artykułu
- Minister rolnictwa Stefan Krajewski wstrzymał kluczowe przetargi na Ośrodki Produkcji Rolniczej.
- Rolnicy protestują, domagając się przejrzystych zasad i kontynuacji procesu, a decyzję ministra nazywają „ucieczką od odpowiedzialności”.
- Branża rolnicza alarmuje, że zagrożonych jest kilkaset miejsc pracy, głównie na terenach wiejskich dotkniętych wyludnianiem.
- Wstrzymanie przetargów może doprowadzić do likwidacji nawet 3% krajowej produkcji trzody chlewnej.
Protesty i „ucieczka od odpowiedzialności”
W ostatnich dniach rolnicy protestowali w Warszawie, domagając się wznowienia rozmów o tworzeniu Ośrodków Produkcji Rolnej oraz wydłużenia umów dzierżaw. Kluczowym postulatem jest organizacja przejrzystych przetargów, w których mogłyby wziąć udział wszystkie podmioty spełniające jasno określone kryteria.
W wyniku decyzji ministra ziemia, o którą ubiegały się prywatne gospodarstwa, ma wrócić do zasobów spółek Skarbu Państwa. Zdaniem protestujących, jest to ucieczka od odpowiedzialności ze strony resortu. Rolnicy ostrzegają, że brak szybkich i konstruktywnych działań doprowadzi do nieodwracalnych strat w całym sektorze hodowlanym, który wymaga stabilności i długofalowego planowania.
Branża alarmuje: zagrożone miejsca pracy i produkcja
Głos w sprawie zabrali również przedstawiciele dużych firm rolnych, którzy wskazują na dramatyczne konsekwencje decyzji ministra. Grzegorz Brodziak, prezes Goodvalley Agro S.A., w rozmowie z Business Insider Polska, przedstawił konkretne liczby.
– Szacujemy, że bezpośrednio zagrożonych jest kilkaset miejsc pracy (…) Podkreślam, że dotyczy to miejsc pracy na terenach wiejskich, obecnie zagrożonych wyludnianiem, m.in. z uwagi na emigrację pracowniczą — stwierdził prezes. Dodał, że jego firma przez 31 lat budowała wyspecjalizowaną produkcję na najwyższym europejskim poziomie i obecnie na rynku brakuje podmiotów zdolnych do przejęcia tak zorganizowanej działalności.
Brodziak podkreśla, że cała strategia firmy w ostatnim czasie była podporządkowana planowanym przetargom. Nagłe wstrzymanie procesu stawia pod znakiem zapytania przyszłość całego przedsiębiorstwa. Skutki odczuje jednak cała Polska. – Trzeba podkreślić, że jeśli OPR-y nie zostaną utworzone, to zagrożone zostanie nawet 3 proc. krajowej produkcji trzody chlewnej w kraju – ostrzegł.