Litwa rusza na Polaków. Urzędnik wzywa do likwidacji „polskiego getta”

Władze litewskie, ośmielone biernością Warszawy, zaostrzają kurs antypolski. Wysoki rangą urzędnik państwowy publicznie wezwał do likwidacji polskich szkół, nazywając Wileńszczyznę „gettem językowym”. Działania te są częścią konsekwentnej strategii mającej na celu zniszczenie polskiej mniejszości. Polska ambasada w Wilnie złożyła protest, ale sytuacja staje się coraz bardziej dramatyczna.


Skrót artykułu

  • Antypolski atak: Szef Państwowej Inspekcji Językowej na Litwie, Audrius Valotka, publicznie wezwał do likwidacji polskich szkół.
  • Obraźliwe słowa: Użył skandalicznego określenia „solecznickie getta”, porównując polskie napisy do rosyjskich tablic w Donbasie.
  • Reakcja Polski: Ambasada RP w Wilnie złożyła oficjalny protest, wyrażając zaniepokojenie „krzywdzącymi i niesprawiedliwymi słowami”.
  • Bierność Warszawy: Litewskie władze miały zostać ośmielone decyzją polskiego Senatu o obcięciu dotacji dla Związku Polaków na Litwie, co zinterpretowano jako zielone światło dla dalszych represji.

Litewski urzędnik wzywa do likwidacji „polskich gett”

Sytuacja polskiej mniejszości na Litwie stała się napięta po skandalicznej wypowiedzi Audriusa Valotki, Przewodniczącego Państwowej Inspekcji Językowej. Ten znany z antypolskich poglądów urzędnik, w publicznej telewizji, wezwał do likwidacji szkół z polskim językiem nauczania, używając obraźliwego sformułowania o „solecznickich gettach, czy gettach językowych”.

Na te słowa zareagował chargé d’affaires RP na Litwie, Grzegorz Poznański, który w liście otwartym do litewskiego ministra kultury napisał: „Uważam za niedopuszczalne nawoływanie przez pana A. Valotkę do likwidacji szkół publicznych, prowadzących nauczanie w ojczystym języku polskiej mniejszości narodowej na Litwie i szerzenia kłamstw”.

Jak podkreślają polscy działacze, Valotka nie działa na własną rękę. Jest narzędziem w rękach litewskich władz, które regularnie „sondują”, jak daleko mogą posunąć się w niszczeniu polskości. Jego ataki, w tym porównywanie polskich tablic do rosyjskich w Donbasie, mają na celu przedstawienie Polaków jako „prorosyjskiej piątej kolumny” i okupantów.

Warszawa obcina dotacje, Wilno czuje się bezkarne

Eskalacja antypolskich działań zbiegła się w czasie z niezrozumiałą decyzją polskiego Senatu, który obciął dofinansowanie dla Związku Polaków na Litwie (ZPL) – największej i najważniejszej polskiej organizacji na Wschodzie.

Jak czytamy w apelu ZPL, decyzja ta została zinterpretowana w Wilnie jako sygnał, że Warszawa nie będzie reagować na „dokręcanie śruby” polskiej mniejszości. Liderzy Związku z goryczą piszą: „wygląda na to, że najbardziej aktywne środowiska zostały potraktowane tak, jakby ich dotychczasowy wieloletni dorobek (…) nie miał znaczenia”.

To właśnie Związek Polaków na Litwie od dekad jest solą w oku litewskich nacjonalistów i gwarantem przetrwania polskości na Wileńszczyźnie. Osłabianie go przez polski rząd jest działaniem na szkodę polskich interesów narodowych.

Litwa łamie prawo międzynarodowe

Działania litewskich władz stoją w rażącej sprzeczności z zapisami Traktatu między Rzeczpospolitą Polską a Republiką Litewską z 1994 roku, który gwarantuje polskiej mniejszości m.in. prawo do nauki w języku ojczystym, używania polskich nazwisk czy dwujęzycznych nazw topograficznych.

Jak alarmują Polacy z Wilna, władze litewskie nigdy nie zamierzały przestrzegać tych praw. Protest polskiej ambasady, choć spóźniony, jest ważnym sygnałem. Dyplomata przyznaje, że „wezwania do likwidacji (…) szkół z polskim językiem nauczania na Litwie płyną także ze strony niektórych polityków”, a w publicznych mediach „regularnie wyśmiewani są Polacy na Litwie”.

Koniec gościny. Groził Polakom podpaleniami, został błyskawicznie deportowany

Demograficzna rewolucja w polskich szkołach. Co ósmy uczeń w Krakowie to obcokrajowiec

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *