Po miesiącach napięć i niepewności, prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski zdołał poprawić swoje relacje z Donaldem Trumpem. Jak ujawnia „Washington Post”, to efekt intensywnych zabiegów europejskich przywódców, zwłaszcza Emmanuela Macrona, którzy przekonywali Trumpa, że wsparcie dla Ukrainy leży w interesie Stanów Zjednoczonych.
Za kulisami trwała prawdziwa dyplomatyczna ofensywa. Europejscy liderzy i proukraińscy Republikanie instruowali Zełenskiego, jak rozmawiać z Trumpem, a nawet pomagali mu przygotować treść przeprosin po wcześniejszych publicznych sporach. Macron, wykorzystując swoje kontakty z Trumpem, podkreślał, że Putin stanowi realne zagrożenie dla Zachodu i USA.
Według „Washington Post”, Macron i Trump rozmawiają niemal co drugi dzień, a ich rozmowy często dotyczą bieżących wydarzeń i strategii wobec Rosji.
Trump: Ukraina musi przejść do ofensywy
Przełom nastąpił podczas rozmowy telefonicznej Zełenskiego z Trumpem 4 lipca. Ukraińskie źródła nie kryły entuzjazmu – szef administracji prezydenckiej Andrij Jermak nazwał ją „najlepszą rozmową w życiu”. Trump miał wprost powiedzieć Zełenskiemu, że Ukraina nie wygra wojny, grając defensywnie, i musi przejść do ofensywy.
Według doniesień, Trump pytał nawet, czy Ukraina byłaby w stanie uderzyć w Moskwę lub Petersburg, jeśli otrzyma odpowiednią broń. Zełenski miał odpowiedzieć: „Jeśli mamy potrzebną broń, możemy”.
Biały Dom łagodzi przekaz, ale broń dla Ukrainy popłynie
Po tej rozmowie Trump i Biały Dom próbowali złagodzić przekaz, podkreślając, że nie chodzi o ataki na rosyjskie miasta, a jedynie o zebranie informacji. Jednak już dwa tygodnie później Trump zgodził się na sprzedaż broni Ukrainie – pod warunkiem, że sfinansują ją europejscy sojusznicy.
Jak podkreślają amerykańskie media, Trump nie zrezygnował ze swojego głównego celu: szybkiego zakończenia wojny. Zgoda na sprzedaż broni ma pozwolić mu zachować wpływy i wywierać presję na Moskwę w sprawie porozumienia pokojowego.